Narcyza Malfoy wyprostowała się
nieznacznie, opierając zakute w łańcuchy nadgarstki o kratę odgradzającą ją od
reszty czarodziejów obecnych na sali. Jej chłodne szare oczy wpatrywały się ze
zmęczeniem w Mafaldę Hopkirk. Sędzia odchrząknęła cicho, zwracając na siebie
uwagę szemrzącej publiczności toczącego się właśnie procesu.
— Proszę się
przedstawić — nakazała wypranym z emocji, niemalże mechanicznym głosem.
— Narcyza Malfoy —
odpowiedziała więźniarka chłodnym tonem.
— Czterdzieści trzy
lata, z rodu Blacków, urodzona w Chelmsford, córka Druelli i Cygnusa Blacków,
żona Lucjusza Malfoya, matka Dracona. Czystej krwi czarownica.
Mechaniczny ton
Mafaldy poniósł się echem po sali, a ostatnie zdanie zostało nagrodzone kilkoma
niezbyt przychylnymi okrzykami ze strony gapiów.
— Owszem — sztywno
odparła czarownica, w skupieniu przypatrując się przesłuchującej ją Hopkirk.
Tym razem głos zabrał
siedzący po prawej stronie od przewodniczącej rozprawy siwy jegomość o nazwisku
Brightwood. Jego oczy w kolorze błota wpatrywały się w Narcyzę z niesmakiem.
— Czy przyznajesz się
do służby Lordowi Voldemortowi w czasie II Wojny Czarodziejów?
Kobieta zmarszczyła
brwi i uniosła nieco brodę.
— Służba Czarnemu
Panu to tylko środek w walce o byt i przetrwanie dla mojej rodziny — czarownica
odparła spokojnie.
Po sali kolejny raz
echem poniosły się drwiące śmiechy i niewybredne okrzyki.
— Chcesz powiedzieć,
że służyłaś mu tylko dla własnej wygody? - Brigthwood z kpiną i krzywym
uśmiechem na ustach zwrócił się bardziej do obecnych na sali sędziów
Wizengamotu, niż samej zainteresowanej.
— Byłam zmuszona...
— MILCZ! — Wrzask
siwego czarodzieja przerwał wyjaśnienia kobiety.
— Jak śmiesz, ty
plugawa imitacjo czarownicy, mówić takie rzeczy przy ludziach, którzy każdego
dnia podczas WASZEJ wojny przeżywali tragedie?! Jak śmiesz wmawiać nam, że nie
miałaś innego wyjścia, że byłaś zmuszona...
— Chciałbym coś
powiedzieć. — Spokojny, acz donośny głos młodego mężczyzny z pierwszego rzędu
przerwał tyradę starszego czarodzieja.
Harry Potter patrzył
wprost na Mafaldę Hopkirk. Ta odchrząknęła cicho, po czym zwróciła się do
młodzieńca: — Oczywiście, proszę podejść do stanowiska dla świadków. — Wskazała
miejsce na środku sali rozpraw, gdzie stała niewielka mównica.
— Narcyza Malfoy
uratowała mi życie.
Na sali zapadła
głucha cisza. Zdawać by się mogło, że po słowach Pottera każdy z obecnych
wstrzymał oddech.
Harry zakasłał cicho.
Magowie Wizengamotu przyglądali mu się z uwagą.
— Ta kobieta mówi
prawdę... — zaczął Harry, a jego głos przerwały zdziwione okrzyki widowni.
— Proszę kontynuować.
— Hopkirk powiedziała głośno, przebijając się tym samym przez harmider.
Harry odetchnął i
rzucił krótkie spojrzenie w stronę więźniarki, która wpatrywała się w niego
płomiennym wzrokiem.
—Po tym, jak Voldemort
rzucił na mnie w Zakazanym Lesie śmiertelne zaklęcie, nakazał jej sprawdzić,
czy żyję. — Nierozumiejące, zaciekawione spojrzenia sędziów skłaniały Harry'ego
do kontynuowania historii: — Ona wiedziała, że ocalałem, ale mimo to mnie nie
wydała. Wszystko, co chciała wiedzieć, to czy jej syn przeżył. Okłamała
Voldemorta w zamian za informację o Draco Malfoyu. — Głos Pottera po raz
kolejny przerwały zszokowane okrzyki widowni. Sędziowie popatrzyli po sobie
równie zdziwieni.
— Ryzykowała wszystko
— kontynuował Harry — a przede wszystkim życie swojej rodziny, choć ta właśnie
rodzina była dla niej najważniejsza.
Potter zakończył
historię krótkim skinięciem głowy w stronę ławy sędziowskiej, po czym usiadł na
miejscu obok członków Zakonu Feniksa. Przyjaciele uśmiechali się do niego
pokrzepiająco.
Po tych słowach
zapadła cisza. Narcyza wpatrywała się w Harry'ego z wdzięcznością. Po chwili
Hopkirk zwróciła się do niej: — Czy potwierdza pani słowa pana Pottera?
Kobieta pokiwała
głową, nie zdolna do wyduszenia z siebie odpowiedzi.
Mafalda westchnęła
cicho, po czym zapytała:
— Kto głosuje za
skazaniem Narcyzy Malfoy na karę zesłania do Azkabanu?
Poza Brightwoodem
ręce unieśli tęga czarownica siedząca tuż za Hopkirk oraz brązowowłosy mag o
sumiastych wąsach.
— Kto jest więc za
uwolnieniem Narcyzy Malfoy?
— Pod warunkiem
nałożenia na nią aurorskiego nadzoru! — Czarodziej w kanarkowo-żółtej szacie
wychylił się z ławy. Zawtórowały mu zgodne głosy reszty sędziów.
Mafalda skinęła głową,
po czym ręce kilkunastu magów wystrzeliły w powietrze. Narcyza przymknęła
powieki i odetchnęła cicho.
— Nadzorem zajmie się
Biuro Aurorów. To już wszystko w tej sprawie. Jest pani wolna.
*****
— Jak dla mnie, to
oni wszyscy powinni zostać zamknięci. — Rozdrażniony ton Rona poniósł się echem
po pustym korytarzu przed salą rozpraw. Trzydzieści minut przerwy między
procesami reszta czarodziejów postanowiła wykorzystać na posiłek lub kawę.
Tylko trójka przyjaciół została w Departamencie Przestrzegania Prawa.
— Ron, oni nam
pomogli — przypomniał Harry.
— Oni?! — wykrzyknął
rudzielec — To znaczy, że tę blond-fretkę też masz zamiar bronić?!
— Tak i wy mi w tym
pomożecie. — Potter uciął dyskusję i spojrzał gniewnie na przyjaciela. Hermiona
posłała mu zmartwione spojrzenie.
— Jesteś pewien,
Harry? — zapytała.
Jedno skinienie głowy
bruneta jej wystarczyło.
— Naturalnie,
pomożemy ci. — Słysząc syk Rona brunetka nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem.
— Licz się jednak z
tym, że to będzie o wiele trudniejsze. Harry, on ma wypalony Mroczny Znak,
próbował zabić Dumb...
— Wiem, co zrobił,
Hermiono — przerwał jej Potter — ale musimy pamiętać o tym, że Malfoy nie jest
i nie był mordercą. To zwykły, nieszkodliwy tchórz.
— Wreszcie mówisz,
jak człowiek! — Ucieszył się Ron.
— Co nie znaczy, że
mu nie pomożemy — dodał Harry.
*****
Na rozprawie Dracona
Malfoya publiczność była znacznie większa. Kiedy go wprowadzono, rozległy się
krzyki i wyzwiska. Jego szkolni koledzy patrzyli na niego z drwiną. Obojętne
spojrzenie Malfoya tylko bardziej wszystkich rozsierdzało.
— Cisza! — Wzmocniony
zaklęciem głos Mafaldy przerwał zamieszanie. — Niech się pan przedstawi — nakazała więźniowi.
— Draco Lucjusz
Malfoy — odpowiedział wypranym z emocji głosem.
— Osiemnaście lat,
syn Lucjusza i Narcyzy Malfoyów, śmierciożerca?
Wargi Dracona
zacisnęły się nieznacznie.
— Zostałem
zmuszony...
— Aha! — wykrzyknął
Brightwood. — Czyli nie przyznajesz się do służby Lordowi Voldemortowi? A
Mroczny Znak na przedramieniu wypaliły ci domowe skrzaty, kiedy spałeś?!
Pogardliwy ton i
zjadliwe słowa ucieszyły publiczność.
Najwyraźniej
Brightwood nie miał zamiaru odpuścić żadnemu z Malfoyów. Mafalda spojrzała
pytająco na Harry'ego Pottera, który kolejny raz tego dnia podniósł się ze
swojego miejsca na widowni.
— No, nie wierzę! Czy
i tym razem zaserwuje nam pan jakąś niestworzoną historię, tym samym uwalniając
kolejnego śmierciożercę?!
Te słowa siwego maga
nie spotkały się z miłym przyjęciem obecnych na sali. Przewodnicząca rozprawy
również nie była zadowolona z zachowania starszego kolegi. Posłała mu karcące
spojrzenie i już otwierała usta z zamiarem zganienia go, gdy odezwał się Harry.
— Nie widzę powodu,
żeby ukrywać prawdę, panie Brightwood. — Chłopak wpatrywał się w staruszka
stanowczym wzrokiem.
— Słuchamy, panie
Potter. — Mafalda postanowiła zakończyć wymianę zdań pomiędzy czarodziejami.
Harry opowiedział o
wydarzeniach mających miejsce w Malfoy Manor, kiedy to Draco nie wydał go
swojej ciotce.
— To doprawdy
wzruszające panie Potter... — Rozległ się cichy głos siedzącej po prawej
stronie od Hopkirk, Orabelli Nuttley. — Jednakże niewystarczające. Pan Malfoy
ma na ręce wypalony symbol przynależności do Lorda Voldemorta, wykonywał jego
rozkazy. Czy naprawdę muszę przypominać o tym, że próbował zabić Albusa
Dumbledore'a?
Rudowłosa kobieta
patrzyła na Harry'ego z uprzejmym uśmiechem.
— Jeden moment
słabości nie czyni z niego dobrego człowieka! — krzyknął Brightwood mierząc
młodego Malfoya spojrzeniem pełnym niechęci.
Harry popatrzył na
przyjaciół z rezygnacją. Na to Hermiona Granger wstała z miejsca i ze
zdecydowaniem w oczach zwróciła się do sędziów.
— Zarówno ja, jak i
moi przyjaciele znamy Dracona Malfoya. Wiemy, że nie jest złym człowiekiem, to
tchórz wychowany w...
— Dosyć tego! —
przerwał jej Brightwood — To doprawdy śmieszne! Nic nie usprawiedliwia ślepej
pogoni za własnym interesem, panienko.
Mężczyzna przeniósł
wzrok na resztę sędziów. — Głosujemy? — zapytał niecierpliwie.
Mafalda Hopkirk
patrzyła spokojnie na stojącego przed nią więźnia. Od chwili wprowadzenia na
salę, nawet się nie poruszył. Wpatrywał się beznamiętnym wzrokiem w swoje skute
kajdanami nadgarstki.
— Głosujmy. — Znużony
głos Mafaldy przerwał ciszę.
Draco nieoczekiwanie
uniósł głowę patrząc wyzywająco w stronę sędziów.
— Żądam veritaserum.
...betowała Patt
************************************
Witam Was na Magic
Archway!
W końcu, po wielu latach
nieudanych prób i podejść ruszam z własnym blogiem. Póki co, będę publikowała
tutaj opowiadanie pt. Hello.
Ten przepiękny szablon wykonała dla mnie Patt, za co bardzo dziękuję. Dodatkowo betuje moje opowiadanie i generalnie jest cudowna!
Nie zabierając Wam więcej czasu, chciałabym tylko zachęcić do zaglądania i dzielenia się wrażeniami. Jako że w blogowaniu jestem żółtodziobem, krytyka i wszelkie rady będą mile widziane.
Ten przepiękny szablon wykonała dla mnie Patt, za co bardzo dziękuję. Dodatkowo betuje moje opowiadanie i generalnie jest cudowna!
Nie zabierając Wam więcej czasu, chciałabym tylko zachęcić do zaglądania i dzielenia się wrażeniami. Jako że w blogowaniu jestem żółtodziobem, krytyka i wszelkie rady będą mile widziane.
Do następnego rozdziału!
Indiana
Szukałam właśnie takiego opowiadania :) Zapowiada się ciekawie Czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńO kurcze! Podoba mi się 😍 i to tak bardzo. Czekam na dalszy rozwój akcji.
OdpowiedzUsuńA jeszcze jedno za dużo razy używasz słowa poogardliwy.
Pozdrawiam
Dzięki wielkie za komentarz i wskazówkę, już zmniejszyłam ilość tej pogardy... :>
UsuńBardzo fajny początek. Chyba pierwszy raz, o ile pamięć mnie nie myli opowiadanie zaczyna się podczas rozprawy w sądzie. Jest to dosyć trudne, bo od razu wprowadzasz akcję, jednak ty bardzo dobrze to wyprowadziłaś. Podoba mi się. Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oblliviatee
Ciekawy początek, zachęca do dalszego czytania i śledzenie bloga. Zaczynasz akcją, którą zazwyczaj na początku ciężko się prowadzi. Mi się jednak podobało ;). Czekam na rozdział II i życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie, S.
www.sami-sobie.blogspot.com
+ ogromny plus za piosenkę! ♡
UsuńZacznę od ważnej sprawy technicznej, czyli akapity. Wystarczy jeden kod w HTML postu i mamy wcięcie gdzie chcemy, a nie tylko na początku postu. Czyta się wtedy o wiele przyjemniej :)
OdpowiedzUsuńWyłapałam kilka błędów w zapisie dialogów, ale przypuszczam, że to zwykłe niedociągnięcia.
Pomysł póki co wydaje się ciekawy. Myślę, że trochę tu jeszcze zostanę :)
Wpadłam krążąc sobie w tym małym blogowym światku Dramione. Jestem pod wrażeniem pierwszego rozdziału. Bardzo lubię tak...surowe teksty. Nie chodzi mi o to, że jest ubogi, nie mam nic negatywnego na myśli. Chodzi mi raczej o to, że minimalna ilość słów jest w stanie wyrazić więcej, niż cały obszerny opis. Wykorzystałaś to, co stworzyła Rowling i co stworzyły filmy na podstawie jej tekstów. Dałaś temu wszystkiemu solidny fundament. Nie mogę się doczekać czytania kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Edge
www.bezdefinicji.blogspot.com
Cześć!
OdpowiedzUsuńUwielbiam - złe wyrażenie - kocham twojego bloga. Śmiechem żartem, wpadłam tu na chwilę, a mam wrażenie, że zostanę na zawsze ;)
Masz talent. Opisy, akcja, bohaterowie - to wszystko idealnie się zgrywa.
Gdy będę miała czas obiecuje, że na pewno przeczytam kolejne rozdziały ;)
Zapraszam też do siebie - dramione
ti-amo-per-sempre.blogspot.com
Pozdrawiam, Equmiri