niedziela, 25 października 2015

Rodział I


            Narcyza Malfoy wyprostowała się nieznacznie, opierając zakute w łańcuchy nadgarstki o kratę odgradzającą ją od reszty czarodziejów obecnych na sali. Jej chłodne szare oczy wpatrywały się ze zmęczeniem w Mafaldę Hopkirk. Sędzia odchrząknęła cicho, zwracając na siebie uwagę szemrzącej publiczności toczącego się właśnie procesu.
­­— Proszę się przedstawić — nakazała wypranym z emocji, niemalże mechanicznym głosem.
— Narcyza Malfoy — odpowiedziała więźniarka chłodnym tonem.
— Czterdzieści trzy lata, z rodu Blacków, urodzona w Chelmsford, córka Druelli i Cygnusa Blacków, żona Lucjusza Malfoya, matka Dracona. Czystej krwi czarownica.
Mechaniczny ton Mafaldy poniósł się echem po sali, a ostatnie zdanie zostało nagrodzone kilkoma niezbyt przychylnymi okrzykami ze strony gapiów.
— Owszem — sztywno odparła czarownica, w skupieniu przypatrując się przesłuchującej ją Hopkirk.
Tym razem głos zabrał siedzący po prawej stronie od przewodniczącej rozprawy siwy jegomość o nazwisku Brightwood. Jego oczy w kolorze błota wpatrywały się w Narcyzę z niesmakiem.
— Czy przyznajesz się do służby Lordowi Voldemortowi w czasie II Wojny Czarodziejów?
Kobieta zmarszczyła brwi i uniosła nieco brodę.
— Służba Czarnemu Panu to tylko środek w walce o byt i przetrwanie dla mojej rodziny — czarownica odparła spokojnie.
Po sali kolejny raz echem poniosły się drwiące śmiechy i niewybredne okrzyki.
— Chcesz powiedzieć, że służyłaś mu tylko dla własnej wygody? - Brigthwood z kpiną i krzywym uśmiechem na ustach zwrócił się bardziej do obecnych na sali sędziów Wizengamotu, niż samej zainteresowanej.
— Byłam zmuszona...
— MILCZ! — Wrzask siwego czarodzieja przerwał wyjaśnienia kobiety.
— Jak śmiesz, ty plugawa imitacjo czarownicy, mówić takie rzeczy przy ludziach, którzy każdego dnia podczas WASZEJ wojny przeżywali tragedie?! Jak śmiesz wmawiać nam, że nie miałaś innego wyjścia, że byłaś zmuszona...
— Chciałbym coś powiedzieć. — Spokojny, acz donośny głos młodego mężczyzny z pierwszego rzędu przerwał tyradę starszego czarodzieja.
Harry Potter patrzył wprost na Mafaldę Hopkirk. Ta odchrząknęła cicho, po czym zwróciła się do młodzieńca: — Oczywiście, proszę podejść do stanowiska dla świadków. — Wskazała miejsce na środku sali rozpraw, gdzie stała niewielka mównica.
— Narcyza Malfoy uratowała mi życie.
Na sali zapadła głucha cisza. Zdawać by się mogło, że po słowach Pottera każdy z obecnych wstrzymał oddech.
Harry zakasłał cicho. Magowie Wizengamotu przyglądali mu się z uwagą.
— Ta kobieta mówi prawdę... — zaczął Harry, a jego głos przerwały zdziwione okrzyki widowni.
— Proszę kontynuować. — Hopkirk powiedziała głośno, przebijając się tym samym przez harmider.
Harry odetchnął i rzucił krótkie spojrzenie w stronę więźniarki, która wpatrywała się w niego płomiennym wzrokiem.
—Po tym, jak Voldemort rzucił na mnie w Zakazanym Lesie śmiertelne zaklęcie, nakazał jej sprawdzić, czy żyję. — Nierozumiejące, zaciekawione spojrzenia sędziów skłaniały Harry'ego do kontynuowania historii: — Ona wiedziała, że ocalałem, ale mimo to mnie nie wydała. Wszystko, co chciała wiedzieć, to czy jej syn przeżył. Okłamała Voldemorta w zamian za informację o Draco Malfoyu. — Głos Pottera po raz kolejny przerwały zszokowane okrzyki widowni. Sędziowie popatrzyli po sobie równie zdziwieni.
— Ryzykowała wszystko — kontynuował Harry — a przede wszystkim życie swojej rodziny, choć ta właśnie rodzina była dla niej najważniejsza.
Potter zakończył historię krótkim skinięciem głowy w stronę ławy sędziowskiej, po czym usiadł na miejscu obok członków Zakonu Feniksa. Przyjaciele uśmiechali się do niego pokrzepiająco.
Po tych słowach zapadła cisza. Narcyza wpatrywała się w Harry'ego z wdzięcznością. Po chwili Hopkirk zwróciła się do niej: — Czy potwierdza pani słowa pana Pottera?
Kobieta pokiwała głową, nie zdolna do wyduszenia z siebie odpowiedzi.
Mafalda westchnęła cicho, po czym zapytała:
— Kto głosuje za skazaniem Narcyzy Malfoy na karę zesłania do Azkabanu?
Poza Brightwoodem ręce unieśli tęga czarownica siedząca tuż za Hopkirk oraz brązowowłosy mag o sumiastych wąsach.
— Kto jest więc za uwolnieniem Narcyzy Malfoy?
— Pod warunkiem nałożenia na nią aurorskiego nadzoru! — Czarodziej w kanarkowo-żółtej szacie wychylił się z ławy. Zawtórowały mu zgodne głosy reszty sędziów.
Mafalda skinęła głową, po czym ręce kilkunastu magów wystrzeliły w powietrze. Narcyza przymknęła powieki i odetchnęła cicho.
— Nadzorem zajmie się Biuro Aurorów. To już wszystko w tej sprawie. Jest pani wolna.

*****
— Jak dla mnie, to oni wszyscy powinni zostać zamknięci. — Rozdrażniony ton Rona poniósł się echem po pustym korytarzu przed salą rozpraw. Trzydzieści minut przerwy między procesami reszta czarodziejów postanowiła wykorzystać na posiłek lub kawę. Tylko trójka przyjaciół została w Departamencie Przestrzegania Prawa.
— Ron, oni nam pomogli — przypomniał Harry.
— Oni?! — wykrzyknął rudzielec — To znaczy, że tę blond-fretkę też masz zamiar bronić?!
— Tak i wy mi w tym pomożecie. — Potter uciął dyskusję i spojrzał gniewnie na przyjaciela. Hermiona posłała mu zmartwione spojrzenie.
— Jesteś pewien, Harry? — zapytała.
Jedno skinienie głowy bruneta jej wystarczyło.
— Naturalnie, pomożemy ci. — Słysząc syk Rona brunetka nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem.
— Licz się jednak z tym, że to będzie o wiele trudniejsze. Harry, on ma wypalony Mroczny Znak, próbował zabić Dumb...
— Wiem, co zrobił, Hermiono — przerwał jej Potter — ale musimy pamiętać o tym, że Malfoy nie jest i nie był mordercą. To zwykły, nieszkodliwy tchórz.
— Wreszcie mówisz, jak człowiek! — Ucieszył się Ron.
— Co nie znaczy, że mu nie pomożemy — dodał Harry.



*****

Na rozprawie Dracona Malfoya publiczność była znacznie większa. Kiedy go wprowadzono, rozległy się krzyki i wyzwiska. Jego szkolni koledzy patrzyli na niego z drwiną. Obojętne spojrzenie Malfoya tylko bardziej wszystkich rozsierdzało.
— Cisza! — Wzmocniony zaklęciem głos Mafaldy przerwał zamieszanie. — Niech się pan przedstawi  nakazała więźniowi.
— Draco Lucjusz Malfoy — odpowiedział wypranym z emocji głosem.
— Osiemnaście lat, syn Lucjusza i Narcyzy Malfoyów, śmierciożerca?
Wargi Dracona zacisnęły się nieznacznie.
— Zostałem zmuszony...
— Aha! — wykrzyknął Brightwood. — Czyli nie przyznajesz się do służby Lordowi Voldemortowi? A Mroczny Znak na przedramieniu wypaliły ci domowe skrzaty, kiedy spałeś?!
Pogardliwy ton i zjadliwe słowa ucieszyły publiczność.
Najwyraźniej Brightwood nie miał zamiaru odpuścić żadnemu z Malfoyów. Mafalda spojrzała pytająco na Harry'ego Pottera, który kolejny raz tego dnia podniósł się ze swojego miejsca na widowni.
— No, nie wierzę! Czy i tym razem zaserwuje nam pan jakąś niestworzoną historię, tym samym uwalniając kolejnego śmierciożercę?!
Te słowa siwego maga nie spotkały się z miłym przyjęciem obecnych na sali. Przewodnicząca rozprawy również nie była zadowolona z zachowania starszego kolegi. Posłała mu karcące spojrzenie i już otwierała usta z zamiarem zganienia go, gdy odezwał się Harry.
— Nie widzę powodu, żeby ukrywać prawdę, panie Brightwood. — Chłopak wpatrywał się w staruszka stanowczym wzrokiem.
— Słuchamy, panie Potter. — Mafalda postanowiła zakończyć wymianę zdań pomiędzy czarodziejami.
Harry opowiedział o wydarzeniach mających miejsce w Malfoy Manor, kiedy to Draco nie wydał go swojej ciotce.
— To doprawdy wzruszające panie Potter... — Rozległ się cichy głos siedzącej po prawej stronie od Hopkirk, Orabelli Nuttley. — Jednakże niewystarczające. Pan Malfoy ma na ręce wypalony symbol przynależności do Lorda Voldemorta, wykonywał jego rozkazy. Czy naprawdę muszę przypominać o tym, że próbował zabić Albusa Dumbledore'a?
Rudowłosa kobieta patrzyła na Harry'ego z uprzejmym uśmiechem.
— Jeden moment słabości nie czyni z niego dobrego człowieka! — krzyknął Brightwood mierząc młodego Malfoya spojrzeniem pełnym niechęci.
Harry popatrzył na przyjaciół z rezygnacją. Na to Hermiona Granger wstała z miejsca i ze zdecydowaniem w oczach zwróciła się do sędziów.
— Zarówno ja, jak i moi przyjaciele znamy Dracona Malfoya. Wiemy, że nie jest złym człowiekiem, to tchórz wychowany w...
— Dosyć tego! — przerwał jej Brightwood — To doprawdy śmieszne! Nic nie usprawiedliwia ślepej pogoni za własnym interesem, panienko.
Mężczyzna przeniósł wzrok na resztę sędziów. — Głosujemy? — zapytał niecierpliwie.
Mafalda Hopkirk patrzyła spokojnie na stojącego przed nią więźnia. Od chwili wprowadzenia na salę, nawet się nie poruszył. Wpatrywał się beznamiętnym wzrokiem w swoje skute kajdanami nadgarstki.
— Głosujmy. — Znużony głos Mafaldy przerwał ciszę.
Draco nieoczekiwanie uniósł głowę patrząc wyzywająco w stronę sędziów.

— Żądam veritaserum.


...betowała Patt

************************************

Witam Was na Magic Archway! 

W końcu, po wielu latach nieudanych prób i podejść ruszam z własnym blogiem. Póki co, będę publikowała tutaj opowiadanie pt. Hello.
Ten przepiękny szablon wykonała dla mnie Patt, za co bardzo dziękuję. Dodatkowo betuje moje opowiadanie i generalnie jest cudowna!
Nie zabierając Wam więcej czasu, chciałabym tylko zachęcić do zaglądania i dzielenia się wrażeniami. Jako że  w blogowaniu jestem żółtodziobem, krytyka i wszelkie rady będą mile widziane. 

Do następnego rozdziału!


Indiana

9 komentarzy:

  1. Szukałam właśnie takiego opowiadania :) Zapowiada się ciekawie Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze! Podoba mi się 😍 i to tak bardzo. Czekam na dalszy rozwój akcji.
    A jeszcze jedno za dużo razy używasz słowa poogardliwy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za komentarz i wskazówkę, już zmniejszyłam ilość tej pogardy... :>

      Usuń
  3. Bardzo fajny początek. Chyba pierwszy raz, o ile pamięć mnie nie myli opowiadanie zaczyna się podczas rozprawy w sądzie. Jest to dosyć trudne, bo od razu wprowadzasz akcję, jednak ty bardzo dobrze to wyprowadziłaś. Podoba mi się. Czekam na więcej!
    Pozdrawiam
    Oblliviatee

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy początek, zachęca do dalszego czytania i śledzenie bloga. Zaczynasz akcją, którą zazwyczaj na początku ciężko się prowadzi. Mi się jednak podobało ;). Czekam na rozdział II i życzę dużo weny.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie, S.

    www.sami-sobie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacznę od ważnej sprawy technicznej, czyli akapity. Wystarczy jeden kod w HTML postu i mamy wcięcie gdzie chcemy, a nie tylko na początku postu. Czyta się wtedy o wiele przyjemniej :)
    Wyłapałam kilka błędów w zapisie dialogów, ale przypuszczam, że to zwykłe niedociągnięcia.
    Pomysł póki co wydaje się ciekawy. Myślę, że trochę tu jeszcze zostanę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wpadłam krążąc sobie w tym małym blogowym światku Dramione. Jestem pod wrażeniem pierwszego rozdziału. Bardzo lubię tak...surowe teksty. Nie chodzi mi o to, że jest ubogi, nie mam nic negatywnego na myśli. Chodzi mi raczej o to, że minimalna ilość słów jest w stanie wyrazić więcej, niż cały obszerny opis. Wykorzystałaś to, co stworzyła Rowling i co stworzyły filmy na podstawie jej tekstów. Dałaś temu wszystkiemu solidny fundament. Nie mogę się doczekać czytania kolejnego rozdziału!

    Pozdrawiam,
    Edge
    www.bezdefinicji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć!
    Uwielbiam - złe wyrażenie - kocham twojego bloga. Śmiechem żartem, wpadłam tu na chwilę, a mam wrażenie, że zostanę na zawsze ;)
    Masz talent. Opisy, akcja, bohaterowie - to wszystko idealnie się zgrywa.
    Gdy będę miała czas obiecuje, że na pewno przeczytam kolejne rozdziały ;)

    Zapraszam też do siebie - dramione
    ti-amo-per-sempre.blogspot.com
    Pozdrawiam, Equmiri

    OdpowiedzUsuń

Followers